Jak jeszcze jesteśmy przy EURO- tak sobie myślę o tym, jak nareszcie
co niektórzy niedouczeni i nieuświadomieni obcokrajowcy zobaczą, że
jesteśmy rozwiniętym, normalnym krajem. W telewizji włoskiej wciąż
pokazują Polskę, mówią o wspaniałej organizacji itp. Oczywiście mówili
też o tych Ruskich i Polskich idiotach kibolach, ale to na szczęście był
wyjątek jeśli chodzi o złe informacje.
Bardzo fajnie, jak wymawiają Gdańsk: "Danizica", gdzie "c" czyta się jak
"k", czyli "danzika", trochę jak dancing, nie? ;-) Wrocław to
Breslavia, Warszawa- Varsavia, a Poznan, to po prostu Poznan.
Na jednym z kanałów tv polskiej ostatnio puszczają taki program
"Polska, dziwny kraj", krótkie, 15 minutowe odcinki, w których z polską
rzeczywistością zmaga się Włoch od kilku lat mieszkający w Polsce i
dziewczyna pół-Kubanka, czy coś takiego, urodzona w Polsce (no ale
mulatka).
W jednym odcinku było o tym, jak taksówkarze oszukują gdy widzą
obcokrajowca i że większość z nich nie mówi po angielsku. Nie wiem, jak
jest w innych nie anglojęzycznych krajach, ale we Włoszech też rzadko
który taksówkarz mówi po ang. Nie raz i nie dwa, gdy z hotelu zamawiałam
gościom taksówkę i potem oni próbowali sie z taksówkarzem dogadać, to
on dzwonił po mnie z dołu bo nie kumał nic. O oszustwach natomiast jest
głośno w Rzymie i dlatego ze 2 lata temu urząd miejski uchwalił stałe
ceny z dwóch lotnisk rzymskich. Z jednego jest 30, z drugiego 40 euro i
informacje o tym są w centrum miasta na postojach taksówek i przed
lotniskami. Jednak ci bardziej sprytni, jak widzą, że obcokrajowiec nie
wie ile to moze kosztować, to zamiast 40 pytają o 70 euro. Mogę
potwierdzić, bo jeden z gości opowiadał. Po kilku takich sygnałach w
każdym mailowym potwierdzeniu pisaliśmy, jakie są ceny.
Inny odcinek był o poczcie. O tym, że są wieczne kolejki, że panie
niezadowolone, że można kupić na poczcie mydło i powidło. Jeśli chodzi o
Włochy, to jest identycznie, oprócz tego ostatniego. Tutaj nie ma nic
oprócz rzeczy "pocztowych". Nie ma rajstop, grzebieni, kalendarzy,
notesów itp. Jeśli już to na dużym oddziale pocztowym jest osobne
stoisko, ale tylko taki "papierus". Za to zdziwiło mnie to, że jak
pytali na ulicy Polaków, to prawie każdy narzekał, ze nie lubi numerków
do kolejki. Jak jeszcze mieszkałam w Polsce 3 lata temu, to numerki nie
istniały, w każdym bądź razie nie we Wrocławiu. Tutaj są wszędzie- nie
tylko na poczcie, ale też w supermarketach do stoisk z wędlinami, serami
i pieczywem. Nie wiem jak wy, ale ja wolę te numerki. Po piersze, nikt
się o mnie nie ociera w kolejce, nie pcha się, nie jest duszno itp. Po
drugie- jak widzę po numerkach, że jest jeszcze dużo ludzi przede mną,
to wychodzę na dwór sie przejść, albo nawet zajrzę do jakiegoś sklepu
obok itp.
Był jeszcze odcinek o problemach meldunkowych, ale tutaj jest jeszcze gorzej, o czym pisałam TUTAJ. Teraz czekam na następne odcinki, bo jestem ciekawa.
Life

czwartek, 28 czerwca 2012
czwartek, 14 czerwca 2012
Piłkomania
Tę notkę napisałam we wtorek wieczorem, zaraz po meczu z Rosją, ale
niestety przez dwa dni wciąz nie dało się jej dodac, bo jakiś błąd
wyskakiwał..
****
Ale emocje! Nawet, gdy we Włoszech oglądam mecze Polski sama (S. jest w pracy, zresztą nie przapada za piłką), jakbym jakiś film oglądała!
I tak mi żal, że nie mogę być tam teraz w Polsce, wśród tej całej atmosfery Euro.. Dzięki polskiej Tv widzę wszędzie biało- czerwone barwy i że nareszcie Polacy się tych barw nie wstydzą, obnoszą je z dumą. To takie miłe, gdy też wszyscy są po jednej stronie. Teraz nie są ważne uprzedzenia i czy ktoś jest kibicem Lecha Poznań czy Legii Warszawa. Nie jest ważne, czy jest z partii prawicowej czy lewicowej. Wszyscy jesteśmy Polakami i to jest najważniejsze.
Bardzo, bardzo chciałabym być teraz we Wrocławiu, zobaczyć ten nowy stadion, zobaczyć te kolorowe grupy kibiców z różnych krajów, pójśc do Rynku i tam ze znajomymi obejrzeć mecz w jakimś pubie lub strefie kibica. Oczywiście nie za bardzo znam się na piłce, ale wiem że bramki są dwie a zawodników 11. I zrozumiałam nawet co to jest spalony:)
We włoskiej tv pokazują Polskę, mówią że jest piękna i że od dawna nie jest już państwem, gdzie szarość i bieda. I że pomimo tego, że jesteśmy poza strefą waluty euro, to mamy sie lepiej niż oni.
A wiecie, ze tutaj we Włoszech Włosi wolą oglądać mecze w domach? Nie chodzą raczej do pubów, gdzie można się napić piwa i pooglądać mecz. No, może obejrzą w jakiejs restauracji, jeśli jedzą kolację i akurat jest tam tv. Więc znad pasty lub pizzy złorzeczą do telewizora:) S. mi mówił, ze dopiero po meczu (oczywiście wygranym) wychodzą na ulice i do późnej nocy trąbią i się cieszą. Za to na następny dzień i przez wiele kolejnych- wszędzie- w autobusach, w metrze, w barach, na ławeczkach - wszędzie komentują grę piłkarzy, zachowanie trenera itp. Generalnie oni wszyscy wiedzą lepiej od trenera, co było źle, jak powinno być itp. Wszyscy są znawcami piłki.
A ja poprosiłam siostrę w Polsce, aby mi kupiła koszulkę z Euro a koleżankę, która pracuje na poczcie- o okolicznościowe znaczki. W końcu takie Euro jest nareszcie u nas, jest się z czego cieszyć! :)
****
Ale emocje! Nawet, gdy we Włoszech oglądam mecze Polski sama (S. jest w pracy, zresztą nie przapada za piłką), jakbym jakiś film oglądała!
I tak mi żal, że nie mogę być tam teraz w Polsce, wśród tej całej atmosfery Euro.. Dzięki polskiej Tv widzę wszędzie biało- czerwone barwy i że nareszcie Polacy się tych barw nie wstydzą, obnoszą je z dumą. To takie miłe, gdy też wszyscy są po jednej stronie. Teraz nie są ważne uprzedzenia i czy ktoś jest kibicem Lecha Poznań czy Legii Warszawa. Nie jest ważne, czy jest z partii prawicowej czy lewicowej. Wszyscy jesteśmy Polakami i to jest najważniejsze.
Bardzo, bardzo chciałabym być teraz we Wrocławiu, zobaczyć ten nowy stadion, zobaczyć te kolorowe grupy kibiców z różnych krajów, pójśc do Rynku i tam ze znajomymi obejrzeć mecz w jakimś pubie lub strefie kibica. Oczywiście nie za bardzo znam się na piłce, ale wiem że bramki są dwie a zawodników 11. I zrozumiałam nawet co to jest spalony:)
We włoskiej tv pokazują Polskę, mówią że jest piękna i że od dawna nie jest już państwem, gdzie szarość i bieda. I że pomimo tego, że jesteśmy poza strefą waluty euro, to mamy sie lepiej niż oni.
A wiecie, ze tutaj we Włoszech Włosi wolą oglądać mecze w domach? Nie chodzą raczej do pubów, gdzie można się napić piwa i pooglądać mecz. No, może obejrzą w jakiejs restauracji, jeśli jedzą kolację i akurat jest tam tv. Więc znad pasty lub pizzy złorzeczą do telewizora:) S. mi mówił, ze dopiero po meczu (oczywiście wygranym) wychodzą na ulice i do późnej nocy trąbią i się cieszą. Za to na następny dzień i przez wiele kolejnych- wszędzie- w autobusach, w metrze, w barach, na ławeczkach - wszędzie komentują grę piłkarzy, zachowanie trenera itp. Generalnie oni wszyscy wiedzą lepiej od trenera, co było źle, jak powinno być itp. Wszyscy są znawcami piłki.
A ja poprosiłam siostrę w Polsce, aby mi kupiła koszulkę z Euro a koleżankę, która pracuje na poczcie- o okolicznościowe znaczki. W końcu takie Euro jest nareszcie u nas, jest się z czego cieszyć! :)
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Biurokracja
Narzekacie czasami na
biurokrację w Polsce? Pamiętacie, jak kiedyś tu pisałam o biurokracji we
Włoszech? Już nie raz tutaj się męczyłam z urzędnikami no i znowu
musiałam przez to przechodzić. W zwiazku z tym, że jestem bezrobotna od
połowy kwietnia - mam 60 dni na zarejestrowanie się jako bezrobotna aby
móc dostać zasiłek przez 8 miesięcy.
No a jak dostać zasiłek dla bezrob we Włoszech?
Najpierw trzeba sie zgłosić w Urzędzie Pracy (poczekać w kolejce ok 20 min). Tam wpisują w komputerze, że się nie pracuje i drukują specjalny dokument. Niestety na tym się nie kończy. Potem z tym dokumentem trzeba iść do specjalnego "biura posrednictwa papierów". Numerki do kolejki dają od 9-10:30. Byłam o 8:45, numerki już były i przede mną 20 osób. Po 3,5 godz czekania (!!) w końcu była moja kolej. Po złożeniu papierów (papier z urzędu pracy, zwolnienie, potwierdzenie zameldowania i konta) i podpisie trzeba jeszcze zapłacić 20 Euro! Pierwszy zasiłek dostanę na konto po ok 1,5 miesiąca, bo tyle trwa rozpatrzenie wniosku... Wniosek z biura, w którym byłam muszą przekazać do czegoś w stylu Zus-u, bo przecież muszę mieć też ubezpieczenie lekarskie. No i sprawdzić, czy na pewno nie pracuję- sprawdzić pracodawcę itp., dlatego tyle to trwa.
Na koniec maja zadzwonił do mnie mój szef, że w końcu jest wypłata za kwiecień wraz z odprawą, która we Włoszech jest obowiązkowa. Odprawa to częśc "trzynastki" i "czternastki", które przysługują każdemu, więc wyliczają ile mis pracowałam i procentowo sumę. Nie jest tak źle, bo za 2 tyg pracy w kwietniu plus cała reszta (urlop i odpraw) dostałam kwotę jak za dwa pełne miesiące.
No ale nie to jest najważniejsze, bo chcę o tej biurokracji znowu. Dostałam czek z ta ostatnią wypłata i musiałam go zrealizować w banku pracodawcy. Pani sprawdziła mój włoski dowód osobisty i mówi, że nie może wypłacić, bo jest ważny do 16.03.2023 a ona w komputerze ma możliwość tylko do 2022. "Hmm, no ale ten dowód to mi urząd miasta w Rzymie tak wystawił, więc co ja teraz mam zrobić?" Rozkłada ręce i woła dyrektora. Skończyło się na telefonie dyrektora banku do centrali, gdzie mu powiedziano, że jest nowy przepis, że urzędy wydają dokumenty ważne na 10 lat + czas do urodzin. A że ja dowód robiłam w kwietniu, po urodzinach, to jest ważny do moich urodzin w 2023 i że banki jeszcze nie mają oprogramowania na to. (I jak widać - wiedzy o tym też nie). Kazali wklepać datę, ze ważny jest niby do 2022 i wypłacili mi pieniądze... ufffff......
No a jak dostać zasiłek dla bezrob we Włoszech?
Najpierw trzeba sie zgłosić w Urzędzie Pracy (poczekać w kolejce ok 20 min). Tam wpisują w komputerze, że się nie pracuje i drukują specjalny dokument. Niestety na tym się nie kończy. Potem z tym dokumentem trzeba iść do specjalnego "biura posrednictwa papierów". Numerki do kolejki dają od 9-10:30. Byłam o 8:45, numerki już były i przede mną 20 osób. Po 3,5 godz czekania (!!) w końcu była moja kolej. Po złożeniu papierów (papier z urzędu pracy, zwolnienie, potwierdzenie zameldowania i konta) i podpisie trzeba jeszcze zapłacić 20 Euro! Pierwszy zasiłek dostanę na konto po ok 1,5 miesiąca, bo tyle trwa rozpatrzenie wniosku... Wniosek z biura, w którym byłam muszą przekazać do czegoś w stylu Zus-u, bo przecież muszę mieć też ubezpieczenie lekarskie. No i sprawdzić, czy na pewno nie pracuję- sprawdzić pracodawcę itp., dlatego tyle to trwa.
Na koniec maja zadzwonił do mnie mój szef, że w końcu jest wypłata za kwiecień wraz z odprawą, która we Włoszech jest obowiązkowa. Odprawa to częśc "trzynastki" i "czternastki", które przysługują każdemu, więc wyliczają ile mis pracowałam i procentowo sumę. Nie jest tak źle, bo za 2 tyg pracy w kwietniu plus cała reszta (urlop i odpraw) dostałam kwotę jak za dwa pełne miesiące.
No ale nie to jest najważniejsze, bo chcę o tej biurokracji znowu. Dostałam czek z ta ostatnią wypłata i musiałam go zrealizować w banku pracodawcy. Pani sprawdziła mój włoski dowód osobisty i mówi, że nie może wypłacić, bo jest ważny do 16.03.2023 a ona w komputerze ma możliwość tylko do 2022. "Hmm, no ale ten dowód to mi urząd miasta w Rzymie tak wystawił, więc co ja teraz mam zrobić?" Rozkłada ręce i woła dyrektora. Skończyło się na telefonie dyrektora banku do centrali, gdzie mu powiedziano, że jest nowy przepis, że urzędy wydają dokumenty ważne na 10 lat + czas do urodzin. A że ja dowód robiłam w kwietniu, po urodzinach, to jest ważny do moich urodzin w 2023 i że banki jeszcze nie mają oprogramowania na to. (I jak widać - wiedzy o tym też nie). Kazali wklepać datę, ze ważny jest niby do 2022 i wypłacili mi pieniądze... ufffff......
Subskrybuj:
Posty (Atom)