Każdy z nas był kiedyś w jakimś hotelu jako gość. Niektórzy są bardzo
upierdliwymi gośćmi i nie myslą o tych, którzy w hotelu pracują i muszą
to znosić. Pracowałam kilka lat na recepcji, więc jeśli coś było nie
tak to gość przychodził najpierw do mnie. Czasami były to rzeczy
oczywiste, jak np, że źle działa klimatyzacja, albo że coś tam się
popsuło w telewizorze, albo że woda ciepła nie leci. Takie sprawy były z
reguły łatwe do rozwiązania.
Hotel, w którym ostatnio pracowałam nie należał do molochów sieciówek-
był to hotel prowadzony rodzinnie, z 20 pokojami, w centrum Rzymu. W
związku z tym, nie było możliwości tzw. "early check in". W internecie i
w każdym potwierdzeniu rezerwacji, które wysyłaliśmy mailem- było
dokładnie zaznaczone, że pokoje są dostępne od godz. 14, bo check out
jest do 11 a pokojówki dopiero wtedy mogą wejść do pokoju i sprzątać.
Oczywiście zazwyczaj w ciągu tygodnia pokoje zwalniały się nawet o 8-9
rano, bo z racji bliskiego położenia przy parlamencie włoskim- często
spali u nas senatorzy itp. A oni, jak wiadomo od rana szli do sejmu.
Wtedy pokój był poszprzątany wcześniej i był wolny wcześniej. Ale byli
też tacy goście, którzy wychodzili równo o 11:00, albo wcale nie
wychodzili i musiałam do nich dzwonić/pukać z prośbą o opuszczenie
pokoju. Często przez to były kłótnie z klientami. Narzekali tez ci, co
przyjeżdżali wcześnie i nie było dla nich pokoju. Najbardziej było mi
szkoda osób ze Stanów, Brazylii czy Peru, bo oni przylatują zawsze rano
po całonocnym długim locie. Z reguły robiliśmy wszystko, aby mieli
pokoje wcześniej. No cóż, jedni to doceniali, inni mieli jeszcze
pretensje.
Ale oprócz takich tam drobnych problemów byli też goście, którzy
zawracali normalnie dupę o wszystko. Wiecie, że we Włoszech każdy w domu
ma bidet? Oni sobie nie wyobrażają bez tego życia! U nas tylko w kilku
pokojach był bidet, bo nie wszystkie łazienki były na tyle duże.
Obcokrajowcy nigdy na to nie narzekali, ale Włosi - oj tak. Raz jedna
kobieta po 5 min od wejscia do pokoju wróciła na recepcję z pretensjami,
że: "co to za hotel bez bidetu! Jak wy sobie to wyobrażacie? Rozumiem,
że pewnie jesteście skierowani tylko na turystów zagranicznych, bo byłam
w Anglii i wiem, że tam nie mają bidetów, no ale jak ja mam mieszkac tu
3 dni??!" Pomyślałam sobie: -wycieraj dokładnie tyłek i przeżyjesz. Ale
powiedziałam jej, że nie tylko w Anglii, bo i w Stanach czy w Polsce
nie każdy ma bidet i ludzie jakoś żyją a tu łazienki sa za małe, po czym
zmieniłam jej pokój na taki z bidetem. Później ona napisała opinię w
internecie, że nie mamy wcale bidetów, ale zapomniała dodać, że przez 3
dni mogła sobie tyłek umyć....
Inny klient zwrócił mi raz uwagę, że powinniśmy zmienić kolor
mydełek, które są w łazienkach. "Dlaczego?" "Bo są białe. I umywalka
jest biała i kabina prysznicowa jest biała. Więc mydła nie widać. Jak
pod prysznicem spadnie, to można się na nim pośliznąć.."
Czytaliście ksiażkę "Hotel Babylon"?
Ja właśnie skończyłam, jest naprawdę wspaniała. To 24 godz z pracy
recepcjonisty. Opowiada nie tylko o pracy w recepcji, ale tez o
pokojówkach, barmanach no i oczywiście gościach. Śmiałam się wiele razy,
bo książka napisana w bardzo zabawny sposób. Wiele razy też widziałam
podobne sytuacje w mojej pracy.
Opowiada on między innymi o klientach, którzy nie tylko zabierają ze
sobą wszelkie gratisy, począwszy od mydełek a kończąc na papierowych
kapciach; ale tez o tych, którzy zabierają ze sobą ręczniki, lampy itp.
Jak w buteleczki z minibarku wlewają wodę a potem udają, że to tak już
było jak przyjechali i że to oczywiście karygodne! Ale tez o tym, co
zostawiają w hotelach - u nas najczęsciej były to książki, kosmetyki,
ładowarki i ubrania, ale zdarza się zostawić też całą walizkę albo (to
już w książce, nie z autopsji) - kupę na środku łóżka.. obrzydliwe!
Generalnie to pokojówki nie mają łatwej pracy: znajdują wszelkie
obrzydliwości, jak wymiociny czy zużyte prezerwatywy. Albo brudne
majtki:)
Za to w barze hotelowym każdy kombinuje, jak może. Tzn- pracownicy, nie
klienci. Opowiada o wszelkich przekrętach, albo wmuszaniu w bogatych
kilentów trunków, które kosztują fortunę. Przekręty robi też szef kuchni
wraz z dostawcą, no ale nie będę już opowiadać- przeczytajcie. Książka
wyszła już kilka lat temu a ja ją dopiero odkryłam po przeczytaniu
"Wedding Babylon" - wyznania wedding plannera (którą to ksiażkę zostawił
właśnie jakiś gość u nas w hotelu). Teraz mam zamiar przeczytać "Air
Babylon" - o stewardach i pilotach. Jest jeszcze "Fashion Babylon", ale
to nie za bardzo mnie interesuje. Chciałabym za to kiedyś przeczytać też
"Hospital Babylon", ale jak na razie nie ma ani po polsku ani po
włosku. Po ang jest ale tylko na angielskim amazonie, poczekam, aż
będzie tez na włoskim.
Pomimo tych upierdliwych klientów - więcej było tych sympatycznych, z
którymi miło się gawędziło. Którzy opowiadali o sobie i zostawiali na
siebie namiary, jak np. właściciel willi w Brazylii, którą wynajmuje na
wakacje. Albo np Irlandczycy, którzy brali ślub w Rzymie. Albo Rosjanki,
kóre pytały gdzie są markowe sklepy. Albo dzieci z całego świata, które
pytały o wszystko.
Wiecie, trochę mi brakuje tej mojej pracy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz