Potem były prawie 4 dni nad morzem. W domu. Prawie, bo wiecie, że pociąg z Wrocławia do Kołobrzegu (odległość to 400 km) jedzie 7,50 godziny?!?! Wyjeżdżając wiec z Wrocławia o 11.30 dojeżdża się na 19.00 na miejsce. Cały dzień w podróży- i to tylko 400 km! To bym już doleciała do Rzymu i z powrotem! Masakra....
W Kołobrzegu mieszkałam ponad 20 lat, więc sporo :)
Niestety pogoda była taka sobie, tzn zimno i mgliście, ale nie przeszkodziło mi to w spacerze nad morze!
Pooddychałam pełną piersią i naszym bałtyckim jodem. Pozaglądałam w stare kąty. Zobaczyłam, jak drzewa urosły w wielu miejscach.. I tak, znowu miałam atak wspomnień :)
Z tym pokonywaniem odległości na terenie PL mam to samo. Tak mi się przypomniało, że jak właśnie pierwszy raz leciałam na trasie Gdańsk - Mediolan to naszła mnie refleksja, że do Mediolanu dolecę szybciej niż dojadę do mojego domu rodzinnego przemieszczając się tylko po Polsce.
OdpowiedzUsuńno masakra z tymi odległościami! A już jeśli chodzi o to nasze PKP, to wciąż stoją w miejscu- dosłownie i w przenośni..
UsuńTe odległości czasem nawet niewielkie są bolesne właśnie ze względu na czas jaki zabierają. A jak jeżdżę z G. do Polski to mam ochotę zabrać go w tyle miejsc,niestety ze względu na czas właśnie nie jeździmy zbyt daleko. Ma to jeden plus- wracamy co rok ,by zobaczyć coś innego na co brakło nam czasu poprzednim razem:)
OdpowiedzUsuńtak samo mam z moim S. Zawsze chcę mu pokazac i to i to jeszcze a przez podróż, która zajęłaby dużo czasu- rezygnuję :(
Usuń