Life

Life

czwartek, 28 czerwca 2012

Dziwny kraj?

Jak jeszcze jesteśmy przy EURO- tak sobie myślę o tym, jak nareszcie co niektórzy niedouczeni i nieuświadomieni obcokrajowcy zobaczą, że jesteśmy rozwiniętym, normalnym krajem. W telewizji włoskiej wciąż pokazują Polskę, mówią o wspaniałej organizacji itp. Oczywiście mówili też o tych Ruskich i Polskich idiotach kibolach, ale to na szczęście był wyjątek jeśli chodzi o złe informacje.
Bardzo fajnie, jak wymawiają Gdańsk: "Danizica", gdzie "c" czyta się jak "k", czyli "danzika", trochę jak dancing, nie? ;-) Wrocław to Breslavia, Warszawa- Varsavia, a Poznan, to po prostu Poznan.

Na jednym z kanałów tv polskiej ostatnio puszczają taki program "Polska, dziwny kraj", krótkie, 15 minutowe odcinki, w których z polską rzeczywistością zmaga się Włoch od kilku lat mieszkający w Polsce i dziewczyna pół-Kubanka, czy coś takiego, urodzona w Polsce (no ale mulatka).

W jednym odcinku było o tym, jak taksówkarze oszukują gdy widzą obcokrajowca i że większość z nich nie mówi po angielsku. Nie wiem, jak jest w innych nie anglojęzycznych krajach, ale we Włoszech też rzadko który taksówkarz mówi po ang. Nie raz i nie dwa, gdy z hotelu zamawiałam gościom taksówkę i potem oni próbowali sie z taksówkarzem dogadać, to on dzwonił po mnie z dołu bo nie kumał nic. O oszustwach natomiast jest głośno w Rzymie i dlatego ze 2 lata temu urząd miejski uchwalił stałe ceny z dwóch lotnisk rzymskich. Z jednego jest 30, z drugiego 40 euro i informacje o tym są w centrum miasta na postojach taksówek i przed lotniskami. Jednak ci bardziej sprytni, jak widzą, że obcokrajowiec nie wie ile to moze kosztować, to zamiast 40 pytają o 70 euro. Mogę potwierdzić, bo jeden z gości opowiadał. Po kilku takich sygnałach w każdym mailowym potwierdzeniu pisaliśmy, jakie są ceny.

Inny odcinek był o poczcie. O tym, że są wieczne kolejki, że panie niezadowolone, że można kupić na poczcie mydło i powidło. Jeśli chodzi o Włochy, to jest identycznie, oprócz tego ostatniego. Tutaj nie ma nic oprócz rzeczy "pocztowych". Nie ma rajstop, grzebieni, kalendarzy, notesów itp. Jeśli już to na dużym oddziale pocztowym jest osobne stoisko, ale tylko taki "papierus". Za to zdziwiło mnie to, że jak pytali na ulicy Polaków, to prawie każdy narzekał, ze nie lubi numerków do kolejki. Jak jeszcze mieszkałam w Polsce 3 lata temu, to numerki nie istniały, w każdym bądź razie nie we Wrocławiu. Tutaj są wszędzie- nie tylko na poczcie, ale też w supermarketach do stoisk z wędlinami, serami i pieczywem. Nie wiem jak wy, ale ja wolę te numerki. Po piersze, nikt się o mnie nie ociera w kolejce, nie pcha się, nie jest duszno itp. Po drugie- jak widzę po numerkach, że jest jeszcze dużo ludzi przede mną, to wychodzę na dwór sie przejść, albo nawet zajrzę do jakiegoś sklepu obok itp.

Był jeszcze odcinek o problemach meldunkowych, ale tutaj jest jeszcze gorzej, o czym pisałam TUTAJ. Teraz czekam na następne odcinki, bo jestem ciekawa.

czwartek, 14 czerwca 2012

Piłkomania

Tę notkę napisałam we wtorek wieczorem, zaraz po meczu z Rosją, ale niestety przez dwa dni wciąz nie dało się jej dodac, bo jakiś błąd wyskakiwał..
****

Ale emocje! Nawet, gdy we Włoszech oglądam mecze Polski sama (S. jest w pracy, zresztą nie przapada za piłką), jakbym jakiś film oglądała!
I tak mi żal, że nie mogę być tam teraz w Polsce, wśród tej całej atmosfery Euro.. Dzięki polskiej Tv widzę wszędzie biało- czerwone barwy i że nareszcie Polacy się tych barw nie wstydzą, obnoszą je z dumą. To takie miłe, gdy też wszyscy są po jednej stronie. Teraz nie są ważne uprzedzenia i czy ktoś jest kibicem Lecha Poznań czy Legii Warszawa. Nie jest ważne, czy jest z partii prawicowej czy lewicowej. Wszyscy jesteśmy Polakami i to jest najważniejsze.
Bardzo, bardzo chciałabym być teraz we Wrocławiu, zobaczyć ten nowy stadion, zobaczyć te kolorowe grupy kibiców z różnych krajów, pójśc do Rynku i tam ze znajomymi obejrzeć mecz w jakimś pubie lub strefie kibica. Oczywiście nie za bardzo znam się na piłce, ale wiem że bramki są dwie a zawodników 11. I zrozumiałam nawet co to jest spalony:)

We włoskiej tv pokazują Polskę, mówią że jest piękna i że od dawna nie jest już państwem, gdzie szarość i bieda. I że pomimo tego, że jesteśmy poza strefą waluty euro, to mamy sie lepiej niż oni.
A wiecie, ze tutaj we Włoszech Włosi wolą oglądać mecze w domach? Nie chodzą raczej do pubów, gdzie można się napić piwa i pooglądać mecz. No, może obejrzą w jakiejs restauracji, jeśli jedzą kolację i akurat jest tam tv. Więc znad pasty lub pizzy złorzeczą do telewizora:) S. mi mówił, ze dopiero po meczu (oczywiście wygranym) wychodzą na ulice i do późnej nocy trąbią i się cieszą. Za to na następny dzień i przez wiele kolejnych- wszędzie- w autobusach, w metrze, w barach, na ławeczkach - wszędzie komentują grę piłkarzy, zachowanie trenera itp. Generalnie oni wszyscy wiedzą lepiej od trenera, co było źle, jak powinno być itp. Wszyscy są znawcami piłki.

A ja poprosiłam siostrę w Polsce, aby mi kupiła koszulkę z Euro a koleżankę, która pracuje na poczcie- o okolicznościowe znaczki. W końcu takie Euro jest nareszcie u nas, jest się z czego cieszyć! :)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Biurokracja

Narzekacie czasami na biurokrację w Polsce? Pamiętacie, jak kiedyś tu pisałam o biurokracji we Włoszech? Już nie raz tutaj się męczyłam z urzędnikami no i znowu musiałam przez to przechodzić. W zwiazku z tym, że jestem bezrobotna od połowy kwietnia - mam 60 dni na zarejestrowanie się jako bezrobotna aby móc dostać zasiłek przez 8 miesięcy.

No a jak dostać zasiłek dla bezrob we Włoszech?
Najpierw trzeba sie zgłosić w Urzędzie Pracy (poczekać w kolejce ok 20 min). Tam wpisują w komputerze, że się nie pracuje i drukują specjalny dokument. Niestety na tym się nie kończy. Potem z tym dokumentem trzeba iść do specjalnego "biura posrednictwa papierów". Numerki do kolejki dają od 9-10:30. Byłam o 8:45, numerki już były i przede mną 20 osób. Po 3,5 godz czekania (!!) w końcu była moja kolej. Po złożeniu papierów (papier z urzędu pracy, zwolnienie, potwierdzenie zameldowania i konta) i podpisie trzeba jeszcze zapłacić 20 Euro! Pierwszy zasiłek dostanę na konto po ok 1,5 miesiąca, bo tyle trwa rozpatrzenie wniosku... Wniosek z biura, w którym byłam muszą przekazać do czegoś w stylu Zus-u, bo przecież muszę mieć też ubezpieczenie lekarskie. No i sprawdzić, czy na pewno nie pracuję- sprawdzić pracodawcę itp., dlatego tyle to trwa.


Na koniec maja zadzwonił do mnie mój szef, że w końcu jest wypłata za kwiecień wraz z odprawą, która we Włoszech jest obowiązkowa. Odprawa to częśc "trzynastki" i "czternastki", które przysługują każdemu, więc wyliczają ile mis pracowałam i procentowo sumę. Nie jest tak źle, bo za 2 tyg pracy w kwietniu plus cała reszta (urlop i odpraw) dostałam kwotę jak za dwa pełne miesiące.

No ale nie to jest najważniejsze, bo chcę o tej biurokracji znowu. Dostałam czek z ta ostatnią wypłata i musiałam go zrealizować w banku pracodawcy. Pani sprawdziła mój włoski dowód osobisty i mówi, że nie może wypłacić, bo jest ważny do 16.03.2023 a ona w komputerze ma możliwość tylko do 2022. "Hmm, no ale ten dowód to mi urząd miasta w Rzymie tak wystawił, więc co ja teraz mam zrobić?" Rozkłada ręce i woła dyrektora. Skończyło się na telefonie dyrektora banku do centrali, gdzie mu powiedziano, że jest nowy przepis, że urzędy wydają dokumenty ważne na 10 lat + czas do urodzin. A że ja dowód robiłam w kwietniu, po urodzinach, to jest ważny do moich urodzin w 2023 i że banki jeszcze nie mają oprogramowania na to. (I jak widać - wiedzy o tym też nie). Kazali wklepać datę, ze ważny jest niby do 2022 i wypłacili mi pieniądze... ufffff......