Life

Life

poniedziałek, 23 września 2013

Wakacje, kiedy będą wakacje??!

No więc jesień zaczyna umilać mi myślenie o naszych tegorocznych, wyczekanych wakacjach. No ale to dopiero w listopadzie..

W związku z tym, że listopad to raczej zimny miesiąc, a ja we wrześniu ani w październiku urlopu nie dostanę- to zastanawialiśmy, gdzie pojechać. Najfajniej to by było w jakieś ciepłe miejsce, niż w słotę i zimno...
Nasza ukochana Teneryfa - owszem, nadawałaby się, ale może na razie damy sobie spokój, byliśmy tam 2 razy w ciągu ostatnich 5 lat... Egipt, Tunezja itp odpadają, bo na razie nie jest tam jeszcze zbyt bezpiecznie.
No i tak rozmyślając przyszła nam do głowy Floryda. Wiem, że w listopadzie jest tam ciepło, byłam w okresie Thanksgiving (czyli na koniec listopada praktycznie) i opalałam się z  koleżanką na plaży w Miami, więc- dlaczego nie? Wiza moja wciąż ważna a S. jako Włoch wizy nie potrzebuje (a raczej potrzebuje wypełniony elektronicznie formularz). Sprawdziliśmy ceny biletów lotniczych i... zdecydowaliśmy na TAK!! Już się nie mogę doczekać!!!! :)))

To pierwsza wizyta S. w Stanach, no a moja to już będzie czwarta. Planujemy Miami i Key West a potem na koniec kilka dni w NYC (stamtąd wracamy do Rzymu). Co prawda w każdym z tych miejsc już byłam, ale bardzo mi się tam podobało a za Nowym Jorkiem to można powiedzieć, że tęsknię.... Uwielbiam to miasto, pokochałam je od pierwszego wejrzenia w 2002r. Jest takie pełne życia, ruchu, kolorów, ludzi... Nie to, co Waszyngton - dostojny, z wielkimi, pustymi przestrzeniami i przysadzistymi budynkami (co tez ma oczywiście swój urok i mi się podoba, ale wolę NY). Już widzę siebie, jak znowu stoję na Times Square z tym głupawym uśmieszkiem na twarzy ;-)
Bardzo bym chciała jechać też do Waszyngtonu, tyle czasu tam przeżyłam, mam tylu przyjaciół, których bym chciała zobaczyć, ale zabraknie nam czasu.. Musimy to podzielić na dwa razy.

Tak więc palcem po mapie jeżdżę sobie, a raczej na google street view siedzę i podróżuję tak na razie. I zaglądam do sklepów internetowych i listę robię rzeczy do kupienia. I śmieję się do strony Yankee Candle i Bath & Body Works. I ślinię się na smak Twizzlers, penanut butter Reeses, Aldoits cynamonowych no i innych odmian Oreo:)  I odliczam dni...

W Miami zatrzymamy się u mojej koleżanki, na Key West mamy już hotel, jeszcze tylko szukamy czegoś w NY - niezbyt drogie. Ktoś zna może?

piątek, 6 września 2013

Jesień, lato...

Od kilku dni smuteczki mnie łapią, smutno mi, bo lato ucieka. Jakoś w tym roku wydaje się, że przeleciało przez palce, tak szybko - przez to, ze tylko 1 dzień w tyg miałam wolne, reszta w pracy...

Nigdy nie lubiłam września, gdy mieszkałam jeszcze w Kołobrzegu, był to najgorszy dla mnie miesiąc w roku. W takim małym mieście, jak Kołobrzeg strasznie odczuwało się koniec sezonu - gdy nagle plaże i ulice robiły się puste, zamykano większość dyskotek do następnego lata, szybko się ochładzało. Miałam praktycznie depresję, płakałam i nienawidziłam końca lata...
Gdy przeprowadziłam się bardziej na południe- do Wrocławia, nie odczuwałam aż tak bardzo tego smutku, bo właśnie od września zaczynało się życie, zaczynali zjeżdżać się studenci na nowy rok akademicki, puby i dyskoteki pękały w szwach. Kochałam tą atmosferę!
We Włoszech jest jeszcze cieplej niż we Wrocku, praktycznie wygląda, jakby lato jeszcze się nie skończyło. Jest ok 25-27 stopni, w środę byliśmy jeszcze na plaży i jak dobrze pójdzie, to w nast tyg tęż pojedziemy:)


Dzieci zaczynają tu szkołę od 11 września (w każdym regionie Włoch jest inaczej), ale na ulicach zaczęły się już korki, a w sklepach kolejki..

No ale pomimo tych wysokich jeszcze temperatur i słońca - ja czuję, ze to koniec lata. Wieczory już chłodniejsze i ta ciemność rano i wieczorem! Ściemnia się już po 20!! :( 
Przeraża mnie myśl o tym, że przed nami tyle ciemnych i długich miesięcy....