Life

Life

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Life is good, czyli Key West - część II

Przez te Święta i Nowy Rok zapomniałam dokończyć opowieść o Key West.
W związku z tym, ze byliśmy tam w listopadzie- trafiliśmy na Veteran's Day i mogliśmy obejrzeć paradę.



Oprócz tego nie mogło oczywiście zabraknąć pamiątkowego zdjęcia przy obelisku w punkcie najbardziej wysuniętym na południe całych Stanów Zjednoczonych i przy najbardziej na południe zbudowanym domu (tak, tak, Amerykanie uwielbiają takie rzeczy!:)) Ponoć kiedyś znajdował się tutaj tylko znak informujący o tym, ale często był kradziony, więc zastąpiono go tą boją. W rzeczywistości prawdziwy skrajny punkt znajduje się na terenie bazy wojskowej United States Navy (na zachód od obelisku, w dzielnicy Truman Annex), jednak turyści nie mają pozwolenia na wchodzenie na jej teren.



Oczywiście do tej boi wiecznie kolejka, strasznie ciężko jest zrobić zdjęcie bez nikogo. Ale zauważyłam, że w porównaniu do 10 lat temu- miejsce obok boi odnowiono, zrobiono kostkę brukową i mały murek, co jest dosyć mądre, bo zaraz obok jest ulica którą jeżdżą samochody. I chociaż nie jadą szybko, to często zdarzają się turyści całkowicie nieprzytomni :)
Jak już jesteśmy przy ulicy - to własnie z Key West rozpoczyna się autostrada międzystanowa nr 1 - US 1. Została ustanowiona w 1926 roku i rozpoczyna się tutaj a kończy aż pod Kanadą w Fort Kent w stanie Maine. Jej długość wynosi 2369 mil (3813 km). Prowadzi między innymi przez Miami, Waszyngton, Filadelfię, Nowy Jork i Boston. Rozpoczyna się milą 0 a potem mile rosną.


Byliśmy też na latarni morskiej, bo mój S. jest ich wielkim fanem, a we Włoszech wszystkie latarnie należą do wojska i nie ma na nie wstępu dla nikogo. Latarnia została wybudowana w 1847 roku. Zaraz po śmierci pierwszego latarnika- latarnikiem czy raczej latarniczką została kobieta (wdowa po nim), co było raczej niespotykane w XIXw. Prawiła tą funkcję przez 32 lata, aż do ukończenia 82 lat! Można wejść na sam szczyt po 88 schodach, a także obok latarni zobaczyć domek, w którym mieszkała rodzina pani latarnik i posłuchać nagrań albo obejrzeć film historyczny.

Oprócz tego dni mijały nam na słodkim nieróbstwie, a to przecież się robi na wakacjach!:)




u nas gołębie po ulicach chodzą, u nich - takie ptaki :)


Pojazdy na Key West :)


W drinku "Salty Dog" znalazł się nawet polski Sobieski! :))

znalazł się nawet kierunkowskaz do Kalisza! "Tylko" 5374 mil:)
Na zakończenie podsumowanie- Key West jest uroczym miejscem na wakacje, gdy ktoś nie chce za dużo robić czy zwiedzać a oddać się raczej relaksowi. Jest trochę ciekawych galerii sztuki, gdzie można za darmo oglądać tzw modern-art. Jest tam masa sklepów z ciuchami, ale są to jednak ubrania o bardzo niskiej jakości, taka turystyczna tandeta. Poza tym wystarczy zejść z głównej ulicy i przejść się trochę bocznymi uliczkami. Widać biedę i zniszczenie. I bardzo dużo narkomanów, którzy proszą o pieniądze z lekkim obłędem w oku.. Trochę strasznie, szczególnie wieczorem, brr...
Ale ogólnie i tak nam się podobało! :)


2 komentarze:

  1. Super fotki, naprawdę dodaliście do waszego życiorysu cudowne wspomnienie.Oby było ich dużo więcej:)

    OdpowiedzUsuń