Life

Life

niedziela, 13 kwietnia 2014

Nie ma jak z mamą!

Z Polski wróciłam razem z mamą, która już od lat chciała zobaczyć wcześniejszą wiosnę we Włoszech a w Rzymie była tylko raz i to w listopadzie (w dodatku dawno, bo w 2010 roku).

Było wiec obowiązkowe zwiedzanie kilku miejsc, ale podzielone na etapy, bo mama była aż 10 dni!


Grób naszego Papieża.



Ogrody Pomarańczowe

Panteon
Ganicolo, czyli wzgórze, z którego widać całą panoramę Rzymu.

Najbardziej się cieszyłam, że w końcu wybrałam się na "Anioł Pański" w niedzielę do Watykanu, bo mama bardzo chciała iść. Wiecie, ze przez 5 lat mieszkania w Rzymie - nigdy jeszcze nie dotarłam tam w południe w niedzielę?! :)


Papieża widziałyśmy, chociaż daleko, w oknie, ale to jednak coś :)
A po kilku dniach spotkałyśmy drugiego "papieża" siedzącego spokojnie na ulicy:

Przed nim był podpis: "Nie jestem prawdziwym papieżem, Ubrania nie są oryginalne. Nie udzielam błogosławieństwa" :)))

Oprócz tego zrobiliśmy mojej mamie niespodziankę i zabraliśmy ją jednego dnia do Toskanii.
Montepulciano

Montepulciano

Pienza
Byliśmy w Montepulciano, gdzie kilka lat temu kręcili bodajże drugą część słynnej sagi "Twilight" i w Pienzy, gdzie widok na okoliczne wzgórza został wpisany na listę Unesco jako jeden z najpiękniejszych.
Mama była w siódmym niebie! :)

Ja za to byłam też w niebie, gdy mama zrobiła masę pierogów ruskich, z twarogiem przywiezionym z Polski!(tutaj jest dostępny też tylko w sklepie polskim, w sklepach włoskich twarogu nie ma, ew ricotta, ale to nie to samo)
oczywiście to tylko część pierogów
Było robienie makowca (tak, wiem, że to nie te święta, ale nigdy nie robiłam, a tak to mama mi pokazała i na Boże Narodzenie chyba spróbuję). Było gadanie o roślinach i kwiatach i oczywiście przesadzanie na balkonie. Zresztą gadania to nie zabrakło, zabrakło tylko czasu, bo te 10 dni to minęły zdecydowanie za szybko!
Następne kilka dni było dla mnie naprawdę bardzo ciężkie... :(

4 komentarze:

  1. Mam podobnie. Zawsze wracam od rodziców ze łzami w oczach, i tak samo żegnam się z nimi na dworcu jak oni wyjeżdżają ode mnie... Po jakimś czasie znów wpada się w rytm swojego życia, ale te pierwsze momenty są trudne.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie! ale jesteście podobne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne są takie spotkania i pogaduszki o wszystkim i o niczym:) Mam nadzieję,że tym razem minie mniej czasu zanim znów się spotkacie :*)

    OdpowiedzUsuń
  4. najpierw zachwycilam sie wycieczka poznie pierogi odjely mi mowe a tego makowca tez zazdroszcze - nie mowic juz o wizycie mamy :) :) :)
    Zyczenia wesolych Swiat dla calej Twojej rodziny przesylam :D

    OdpowiedzUsuń