Life

Life

piątek, 6 lipca 2012

Hotel Babylon

Każdy z nas był kiedyś w jakimś hotelu jako gość. Niektórzy są bardzo upierdliwymi gośćmi i nie myslą o tych, którzy w hotelu pracują i muszą to znosić. Pracowałam kilka lat na recepcji, więc jeśli coś było nie tak to gość przychodził najpierw do mnie. Czasami były to rzeczy oczywiste, jak np, że źle działa klimatyzacja, albo że coś tam się popsuło w telewizorze, albo że woda ciepła nie leci. Takie sprawy były z reguły łatwe do rozwiązania.

Hotel, w którym ostatnio pracowałam nie należał do molochów sieciówek- był to hotel prowadzony rodzinnie, z 20 pokojami, w centrum Rzymu. W związku z tym, nie było możliwości tzw. "early check in". W internecie i w każdym potwierdzeniu rezerwacji, które wysyłaliśmy mailem- było dokładnie zaznaczone, że pokoje są dostępne od godz. 14, bo check out jest do 11 a pokojówki dopiero wtedy mogą wejść do pokoju i sprzątać. Oczywiście zazwyczaj w ciągu tygodnia pokoje zwalniały się nawet o 8-9 rano, bo z racji bliskiego położenia przy parlamencie włoskim- często spali u nas senatorzy itp. A oni, jak wiadomo od rana szli do sejmu. Wtedy pokój był poszprzątany wcześniej i był wolny wcześniej. Ale byli też tacy goście, którzy wychodzili równo o 11:00, albo wcale nie wychodzili i musiałam do nich dzwonić/pukać z prośbą o opuszczenie pokoju. Często przez to były kłótnie z klientami. Narzekali tez ci, co przyjeżdżali wcześnie i nie było dla nich pokoju. Najbardziej było mi szkoda osób ze Stanów, Brazylii czy Peru, bo oni przylatują zawsze rano po całonocnym długim locie. Z reguły robiliśmy wszystko, aby mieli pokoje wcześniej. No cóż, jedni to doceniali, inni mieli jeszcze pretensje.

Ale oprócz takich tam drobnych problemów byli też goście, którzy zawracali normalnie dupę o wszystko. Wiecie, że we Włoszech każdy w domu ma bidet? Oni sobie nie wyobrażają bez tego życia! U nas tylko w kilku pokojach był bidet, bo nie wszystkie łazienki były na tyle duże. Obcokrajowcy nigdy na to nie narzekali, ale Włosi - oj tak. Raz jedna kobieta po 5 min od wejscia do pokoju wróciła na recepcję z pretensjami, że: "co to za hotel bez bidetu! Jak wy sobie to wyobrażacie? Rozumiem, że pewnie jesteście skierowani tylko na turystów zagranicznych, bo byłam w Anglii i wiem, że tam nie mają bidetów, no ale jak ja mam mieszkac tu 3 dni??!" Pomyślałam sobie: -wycieraj dokładnie tyłek i przeżyjesz. Ale powiedziałam jej, że nie tylko w Anglii, bo i w Stanach czy w Polsce nie każdy ma bidet i ludzie jakoś żyją a tu łazienki sa za małe, po czym zmieniłam jej pokój na taki z bidetem. Później ona napisała opinię w internecie, że nie mamy wcale bidetów, ale zapomniała dodać, że przez 3 dni mogła sobie tyłek umyć....
Inny klient zwrócił mi raz uwagę, że powinniśmy zmienić kolor mydełek, które są w łazienkach. "Dlaczego?" "Bo są białe. I umywalka jest biała i kabina prysznicowa jest biała. Więc mydła nie widać. Jak pod prysznicem spadnie, to można się na nim pośliznąć.."

Czytaliście ksiażkę "Hotel Babylon"? Ja właśnie skończyłam, jest naprawdę wspaniała. To 24 godz z pracy recepcjonisty. Opowiada nie tylko o pracy w recepcji, ale tez o pokojówkach, barmanach no i oczywiście gościach. Śmiałam się wiele razy, bo książka napisana w bardzo zabawny sposób. Wiele razy też widziałam podobne sytuacje w mojej pracy.

Opowiada on między innymi o klientach, którzy nie tylko zabierają ze sobą wszelkie gratisy, począwszy od mydełek a kończąc na papierowych kapciach; ale tez o tych, którzy zabierają ze sobą ręczniki, lampy itp. Jak w buteleczki z minibarku wlewają wodę a potem udają, że to tak już było jak przyjechali i że to oczywiście karygodne! Ale tez o tym, co zostawiają w hotelach - u nas najczęsciej były to książki, kosmetyki, ładowarki i ubrania, ale zdarza się zostawić też całą walizkę albo (to już w książce, nie z autopsji) - kupę na środku łóżka.. obrzydliwe! Generalnie to pokojówki nie mają łatwej pracy: znajdują wszelkie obrzydliwości, jak wymiociny czy zużyte prezerwatywy. Albo brudne majtki:)
Za to w barze hotelowym każdy kombinuje, jak może. Tzn- pracownicy, nie klienci. Opowiada o wszelkich przekrętach, albo wmuszaniu w bogatych kilentów trunków, które kosztują fortunę. Przekręty robi też szef kuchni wraz z dostawcą, no ale nie będę już opowiadać- przeczytajcie. Książka wyszła już kilka lat temu a ja ją dopiero odkryłam po przeczytaniu "Wedding Babylon" - wyznania wedding plannera (którą to ksiażkę zostawił właśnie jakiś gość u nas w hotelu). Teraz mam zamiar przeczytać "Air Babylon" - o stewardach i pilotach. Jest jeszcze "Fashion Babylon", ale to nie za bardzo mnie interesuje. Chciałabym za to kiedyś przeczytać też "Hospital Babylon", ale jak na razie nie ma ani po polsku ani po włosku. Po ang jest ale tylko na angielskim amazonie, poczekam, aż będzie tez na włoskim.

Pomimo tych upierdliwych klientów - więcej było tych sympatycznych, z którymi miło się gawędziło. Którzy opowiadali o sobie i zostawiali na siebie namiary, jak np. właściciel willi w Brazylii, którą wynajmuje na wakacje. Albo np Irlandczycy, którzy brali ślub w Rzymie. Albo Rosjanki, kóre pytały gdzie są markowe sklepy. Albo dzieci z całego świata, które pytały o wszystko.
Wiecie, trochę mi brakuje tej mojej pracy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz