Life

Life

środa, 13 marca 2013

Kobieta pracująca

Zarobiona jestem. I okropnie zmęczona.....

Wychodzi na to, że tą pracę dostanę, jeszcze wciąż jest okres próbny, ale już po 4 dniach przyuczania się zostawiono mnie samą na zmianie. I dałam i daję radę.
Pracuje się tu trochę inaczej niż w hotelu, w którym pracowałam poprzednio, bo tamten był w samym centrum (przy Schodach Hiszpańskich), był mniejszy i nastawiony głównie na klientów indywidualnych. Ten jest dalej od centrum (ale za to bliżej domu- 10 minut bezpośrednim autobusem!:)), jest większy i nastawiony głównie na przyjazdy grupowe. Z tymi grupami to trochę zamieszania jest, ale nie tak, żeby nie dało się opanować.
Ludzie w recepcji całkiem przyjaźni - przynajmniej na razie ;) Godziny pracy prawie takie same, jak w poprzedniej pracy: 7-14.00 i 14-21.00. Z tym, że tutaj jest to 6 dni w tygodniu i 1 wolny, a tam pracowałam na pół etatu, więc tylko 3-4 dni w tyg. Przez to wciąż brak mi teraz czasu. Nie potrafię się zorganizować i w sumie wydaje mi się, jakbym była w ciągłym biegu i do tego rozdrażniona.... No ale mam nadzieję, ze z czasem jakoś to uporządkuję. Jak na razie, gdy mam na rano, to w sumie śpię mało, bo długo nie mogę zasnąć w efekcie czego po południu, gdy wracam do domu, zjem obiad, pobędę trochę z moim S. a gdy on wychodzi do pracy o 16.00, to idę spać na godzinkę. Potem jakoś już cały wieczór jestem "do tyłu". Gdy mam za to na popołudnie, to rano śpię ile mogę (do ok 10.00), potem się trochę pokręcę, S. wstaje o 11.30 (pracuje do późna w nocy), robimy obiad i już muszę wychodzić do pracy.
Jedyny dzień wolny, kiedy możemy pobyć z S. razem - to środa. On ma wolne tylko w środę, bo tylko w ten dzień restauracja jest zamknięta, więc ja już na rozmowie kwalifikacyjnej poprosiłam, aby moim dniem wolnym była właśnie środa.

 
Po 10 miesiącach siedzenia w domu i nadmiaru czasu, teraz nie wiem w co ręce włożyć. Czy zrobić pranie, czy coś sobie ugotować na kolację, czy usiąść przed komputerem, czy obejrzeć coś w tv. Gdy jestem w pracy, to nagrywam sobie seriale, czy jakieś filmy, które chcę obejrzeć no i rosną na dysku! Do tego jeszcze chciałabym przygotowywać balkony na wiosnę, ale wciąż leje.. No i chętnie połaziłabym sobie po ulicach, pooglądała wiosnę, co już przyszła, ale ten deszcz...
Przez to też nie pojechałam wczoraj na Plac Św Piotra aby zobaczyć dym z Kaplicy Sykstyńskiej, bo lało i była nawet burza gradowa.. Ehhh, kiedy będzie słońce??!!




8 komentarzy:

  1. Jej, jaka wiosna piekna juz u Was! U nas tak kwitnaco jeszcze nie jest, ale narzekac nie moge, przynajmniej sniegu nie mamy:) Sciskam z Piemontu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooooo gratulacje z okazji pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się bardzo , wciąż na wszelki wypadek trzymam kciuki:) Zazdroszczę ci pracy i tej wiosny.U nas śnieg znów.Mam naprawdę serdecznie dość. A dziś przede mną ciężki orzech do zryzienia- będę próbowała namówić G , na wypad do rzymu na Fierę Bambini. Choć z góry zakładam ,że pomysł jest chybiony:( Pozdrawiam gorąco:*)

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa, co Ty mi tu za kwiaty pokazujesz???
    u mnie leży śnieg :(

    i gratuluję pracy i mocno trzymam, żebyś tam została!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluje pracy i zycze powodzenia. Gdy dzis rano jechalam do pracy termometr pokazywal minus 9 . Takze wiosna jeszcze w polu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spokojnie! Najwazniejsze, ze masz prace, z czasem wpadniesz w rytm i zorganizujesz sie jakos, a jesli nawet nie zdolasz wszystkiego zawsze dopiac na ostani guzik, to przeciez swiat sie nie zawali. Ja juz dawno przestalam sie przejmowac, ze z czyms tam nie wyrabiam, grunt to sie nie przejmowac drobiazgami :)
    powodzenia w nowej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia w nowej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podczytuję od dawna, zazdroszcze wiosny, w Wielkopolsce śnieg i mróz, gdy pomyślę, że nie zakwitnie juz moja magnolia - taka jak na jednym z Twoich zdjęć to mi podwójnie smutno..[Magnolia nie przeżyła ubiegłorocznej zimy bez śniegu] Pozdrawiam, K.

    OdpowiedzUsuń