Life

Life

sobota, 3 listopada 2012

Puglia - część II

Ostatnie zdjęcie z poprzedniej notki - willa w stylu arabskim, to willa w miejscowości Santa Cesarea Terme. To słynne w Puglii uzdrowisko, usytuowane na nadmorskich skałach. Pod skałami są cztery groty, gdzie wpada woda morska i z tych oparów robi się inhalacje. Zaraz nad grotami są budynki, gdzie się można inhalować, ale niestety wejście nie jest dla wszystkich.

W wielu miejscach na brzegu, w całej Puglii można było zobaczyć takie jakby wieże na brzegach- to strażnice, stare wieże obronne. Są z XV i XVI wieku i dlatego w większości niestety są rozwalone i zniszczone.
Były najwyżej wyniesionym punktem obserwacyjnym, pozwalającym na obserwację morza i nadpływającego wroga. Z reguły umocnione i uzbrojone, szkoda, że nie zawsze dotrwały w takim stanie do naszych czasów.



Udało nam się dotrzeć na sam koniec "obcasa włoskiego" - do miejscowości Santa Maria di Leuca.
Można powiedzieć, że to tam się łączą dwa morza: Adriatyckie i Śródziemnomorskie. Miasteczko bardzo malownicze, z piękną, białą latarnią morską. Latarnia ta jest drugą pod względem wielkości po latarni z Genowy. Ma blisko 47m wysokości i znajduje się na skarpie wysokiej na 102m nad poziomem morza.

Legenda głosi, że miejscowość wzięła swoją nazwę od imienia "Leucasia" pięknej, białej syreny (w j.greckim "leukos" oznacza "białe"), która pokonała tutejszych żeglarzy i rolników swoim czarującym głosem. Natomiast wg późniejszej legendy, Maryja Dziewica uchroniła przed wielkim sztormem łodzie żeglarzy, dlatego do nazwy miejscowości dodane jej imię.
Miasto powstało w rzeczywistości w I w. naszej ery i zostało założone przez mnichów po przybyciu tutaj z Palestyny apostoła Piotra, który to stąd rozpoczął ewangelizację w stronę Rzymu.

W Otranto, gdzie mieszkaliśmy- zwiedziliśmy też Katedrę z 1088 roku. Bardzo chcieliśmy zobaczyć słynną podłogę z mozaiki i kaplicę ze ścianami wyłożonymi czaszkami. To kości wiernych, którzy nie zgodzili się przejść na islam, gdy Otranto było pod zaborem Turków w 1480r.  Niestety nie udało nam się zobaczyć kaplicy, bo była w remoncie, zasłonięta :(
Za to mozaika piękna. Zaczęli ją układać w roku 1166 i zajęło to 3 lata. Pokrywa ona całą podłogę i jest to "Drzewo życia" ze scenami ze Starego Testamentu.


Nie mieliśmy czasu, aby zobaczyć wszystkie piękne miejsca w Apulli, ale może tam jeszcze kiedyś wrócimy. Na pamiątkę przywiozłam sobie jedną "Masaję", których jest tam pełno, bo to jeden z symboli Puglii. To wielka, gruba baba- czyli gospodyni domowa, która w domu gotowała, sprzątała itp. Czyli taka typowa kobieta włoska ;-)

2 komentarze:

  1. Piękne te fotki, fajne wspomnienia ci zostaną na pewno.Zazdroszczę.Mój to raczej taki typ co to w swoim fotelu najlepiej i ruszyć go gdziekolwiek to cud. Ten wyjazd do Polski to już wielkie halo, na zwiedzenie Włoch na razie się nie zanosi u mnie.Dobrze ,że chociaż u Ciebie poczytać i pooglądać można:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. Nominowałam cię do zabawy - jeśli masz ochotę. Szczegóły u mnie.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń